Tak czasem bywa, jak zaczęłam robić fotki moim "wyrobom", to wysiadł mi aparat. W sumie to może i dobrze, bo to strasznie stary model, w końcu się zmobilizuję i kupię nowy. Póki co nic nowego nie pokażę, tylko jakieś serwetki z początków mojej przygody z szydełkiem. Cały czas dziergam cienizny, robię równocześnie dwie - obie podobają mi się tak samo, nie wiem, która pójdzie na konkurs, więc obie są robione potajemnie. W ramach odpoczynku od cienkości zaczęłam chustę z cashmiry fine - 100 % wełna, w sam raz na tegoroczne "lato". Zaplanowałam 2 motki po 450 m na jedną chustę, ale tak spodobała mi się w gotowym wyrobie, że zamówiłam jeszcze kilka i będą kolejne chusty.
Tak sobie myśłę, że jestem już chyba na etapie całkowitego uzależnienia od drutów (drutoholizm?, włóczkoholizm?) - jak zwał, tak zwał, ale faktem jest, że potrafię siedzieć do 1 w nocy i wstać o 5 rano żeby choć trochę podziergać przed wyjściem do pracy. A jak zaczynam coś nowego, co szczególnie mi się podoba, to mogę wogóle się nie kłaść, byle zobaczyć kawałek wzorku czy kolejny motyw. Dobrze, że domownicy do tego przywykli i nie patrzą już z politowaniem. Ciekawe czy leczą z takich uzależnień?
A tam, nie będę się nad tym zastanawiać, lepiej pójdę podziergać póki Mała śpi :-))))
śliczne serwetki, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSerwetki cudne!
OdpowiedzUsuńMasz zapas tych cudowności!!
OdpowiedzUsuńPokazuj, ciesz nasze oczy:))
Zachwycają mnie Twoje serwetki. Chylę czoło przed umiejętnościami.
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała tak umieć. Piękne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGórna serwetka jest na mojej półce "z planami", może ją kiedyś zrobię :)
OdpowiedzUsuńCo do aparatu - niedawno myślałam, że mi się popsuł, ale tylko przestawił się (hehehe... sam...) na inny tryb. Szczęśliwie wykapowałam to, zanim próbowałam zmusic kogoś do naprawienia ;)
Serwety cudne! Bardzo chciałabym umieć robić takie cudeńka!!!
OdpowiedzUsuń