środa, 21 września 2016

Black, red, white...

...w wersji 100% merino, czyli moja tegoroczna towarzyszka podróży :-) Jakiś czas temu przywędrowała do mnie paczuszka z kilkoma motkami i prośbą o zrobienie z nich chusty, mogę zrobić co tylko zechcę, byleby to była chusta...no to zrobiłam, ale nie tak od razu... trochę prucia było, bo choć w moteczku wyglądało cudnie, to nie od razu wpadłam na to, że najprostsza wersja w tym przypadku będzie najlepszym wyborem :-) Potem było już górki...:-) Robótka była ze mną Drutozlocie w Toruniu, potem na krótkim urlopie w Karpaczu, wreszcie doczekała się fotek.
Dla Ciebie Gosiu :-)